Wróciłem po Wargroove i omg! Jakbym ja wiedział jaka ta gra się zajebista staje po 20 rozdziale to bym nie przerywał.
Po zebraniu ekipy tytuł się ładnie wyjaśnia: należy stworzyć sojusz ze wszystkimi gildiami porozrzucanymi po świecie. Czyli dostajemy statek i jedziemy z colectathonem na pełnej parze
Lubicie rekrutować postacie?
bo tutaj Alliance Alive rozwija skrzydła. Do każdej z gildii możemy przyporządkować naszych rekrutów i w ten sposób zyskać dostęp do nowych broni, czarów, więcej punktów talentu itd. Ponadto na mapie świata są porozstawiane wieżyczki danych frakcji. Będąc w ich pobliżu dostajemy buffy. Kiedy dwie wieżyczki znajdują się blisko siebie buffy się łączą (bądź wzmacniają, jeśli to dwie z tej samej gildii)
Wieżyczki dobudowujemy w specjalnie do tego wyznaczonch spotach. Trzeba się naszukać, bo są one często gdzieś na szczytach, wyspach czy innych zakamarkach. Co jest też bardzo, bardzo fajnie zrobione, bo do zwiedzania mamy do dyspozycji lotnię. Jakkolwiek siermiężnie overworld by nie wyglądał, dizajn jest ułożony pod latanie: Wspinanie i zlatywanie, wspinanie i zlatywanie i jeszcze raz wspinanie i zlatywanie np. w celu znalezienia jakiegoś ukrytego domku czy przeciwnika sprawia, że gierce daleko do Bravely Default czy remaków starych Finali, mimo podobnej oprawy graficznej. Nad wyraz dużo frajdy z tego szybowania wyciągam. Ktoś powinien rozbudować pomysł i zrobić Pilotwings RPG
Anyway, sleeper hit 2019 dla mnie. Musiało na Switcha wyjść, żebym w końcu zaatakował, bo na 3DSa myślałem że to liniowy klon Bravely z dziwacznym systemem skilli.