Tamagotchi
#1 Napisany 22 maja 2004 - 01:55
A co wy sadzicie o tym szale ktory byl nawet w Polsce ?????? tez mieliscie ta zabawke ?
Dzis w szkole nauczyciele mowia PROSZE WYLACZYC KOMORKI kiedys mowili PROSZE SCISZYC TE JAJECZKA hehehe
#2 Gość__* Napisany 22 maja 2004 - 09:27
#3 Gość__* Napisany 22 maja 2004 - 11:59
#4 Napisany 22 maja 2004 - 14:22
#5 Napisany 23 maja 2004 - 17:48
#6 Gość__* Napisany 23 maja 2004 - 20:12
#7 Napisany 23 maja 2004 - 20:18
#8 Gość__* Napisany 23 maja 2004 - 21:04
#9 Gość__* Napisany 24 maja 2004 - 16:25
#10 Gość__* Napisany 27 maja 2004 - 10:53
#11 Napisany 27 maja 2004 - 11:01
Majster co masz za sprzet grajacy ? :>
#12 Gość__* Napisany 27 maja 2004 - 18:55
#13 Napisany 16 grudnia 2005 - 19:09
Ale jak go lubiłam
Ale tylko raz "poszedł do nieba" po śmierci...
zabawa tym jajem miała właśnie uczyć odpowiedzialności, taka alternatywa dla prawdziwego zwierzątka czy jakoś tak
Teoretycznie tak, ale prawdziwemu psu nie wyjmiesz bateryjki, nie zresetujesz i nie kupisz sobie dinozaura, bo kumpel ma, a ty chcesz być lepszy i wyhodować większego..
Ale możemy uznać, że opieka nad elektronicznym jajkiem uczy odpowiedzialności
Nie wiem,ale ja chyba jakimś nieuleczalnym sadychą jestem,bo satysfakcję z obcowania z tamagotchi(kumpla,na swoje żal mi kasy było ;p)miałem tylko podczas karcenia tego badziewia(dinozaura?oO)
Ty nieuleczalny sadycho! XD
OT
Tak sobie łażę po Gawędach i lukam po starych tematach... niektóre mnie rozwalają....
OT
#14 Napisany 16 grudnia 2005 - 19:27
#15 Gość__* Napisany 16 grudnia 2005 - 20:17
Pamietam ile zcasu prosiłam tate, żeby mi je kupił ( jedno sobie kupiłam, dwa dostałam od cioci, ja i siostra po jednym )
No i miałam ślicznego koteczka, i najdłużej hodowałam go przez 2 tygodnie. Mimo wszytsko fajne to było, w jakiś tam sposób moze uczyło odpowiedzialności.
Ja juz po pewnym czasie wpadłam w ten rytm, że trzeba zwierzaka przed szkołą nakarmic, potem po nim posprzątac, a wszystko robiłam tak, że nie musiałam brać go do szkoły ^____^
HA! Wymiatam ; P
#16 Napisany 16 grudnia 2005 - 20:24
A ja łącznie z siostrą miałam trzy jaja ^__________^
Zdajesz sobie sprawę z tego, jak to brzmi...? XD
Pamietam ile zcasu prosiłam tate, żeby mi je kupił
Ja dawałam mamie do zrozumienia, że mi się takie cuś bardzo podoba.... a potem znalazłam żółte tama-jajo pod choinką
#17 Gość__* Napisany 16 grudnia 2005 - 20:28
A ja o to jajo prosiłam chyba bardziej niż o żywego króliczka ( tata twierdził, ze jak wcześniej sie nie umiałam opiekować królikiem, to z jajkiem też się nie uda O_o )
Ale po części był to wtedy wpływ mody (:
I to przechwalanie się na holu, kto ma wiecej zwierzatek, czyje dłużej żyło, kogo zwierzątko ma fajniejsze gry i takie tam (:
#18 Napisany 16 grudnia 2005 - 20:33
Grałam z tym misiem w kółko i krzyżyk... tylko nie mogłam rozszyfrować czy lepiej jak on wygrywał czy jak ja -_- moż eto dlatego tak szybko zdechł @@ poza tym nie potrafiłam rozszyfrować jka się go kładzie spać... może to przez to ^^
łaaaa!! http://www.allegro.p...p?item=76596795 Kupuję!!!!!! 69 zwierzątek...
#19 Gość__* Napisany 16 grudnia 2005 - 20:38
#20 Napisany 16 grudnia 2005 - 20:41
A ja nie mialem tego jajeczko, bo rodzice powiedzieli, ze jesli mam zolwia i zle sie nim zajmuje, to po co mi takie jajeczko ...
Tym bardziej właśnie nie jarzę, dlaczego nie chcieli. Chyba lepiej, żebyś nie umiał się opiekować jakimś elektronicnym zwierzakokształtnym czymś, niż prawdziwym żółwiem...
EDIT
To ja wole nasze podróby, Dante
#21 Napisany 16 grudnia 2005 - 20:43
#22 Napisany 16 grudnia 2005 - 21:29
#23 Gość__* Napisany 16 grudnia 2005 - 21:46
#24 Napisany 16 grudnia 2005 - 22:03
Później hodowałem stworka z Sonica na VMU, ale po 1,5 tygodnia wyczerpały się baterie i sejwa wykasowałem.
Wot i po moich przeżyciach.
#25 Napisany 16 grudnia 2005 - 22:59
#26 Napisany 16 grudnia 2005 - 23:49
Chyba miałem pieska, nie pamietam
Ale później w niewyjaśnionych okolicznościach zabaweczka się zepsuła, choć baterie były dobre...
Kosmici
Jakiś czas poźniej miałem jakiegoś Dino od kogoś tam załatwionego, i rósł i rósł i... zdechł Nie wiem czemu, ale jakoś padł... Później nie pamietam co się z Nim działo, bo to wszystko piszę wracając baardzo daleko myślami do baardzo starych czasów
#27 Napisany 17 grudnia 2005 - 01:08
A ja nawet znalazłem na to sposób - przestawiało się godzinę. Ale już nie było tego dreszczyku emocji przy spoglądaniu na ekranik - "zesrało się, czy nie?".OMG jak ja tego shitu nie lubiłam Jajo LL uwielbialo "być głodne" nad ranem... Godzina piąta, a tu PIP PIP PIIIP, nosz szału można było dostać
#28 Napisany 17 grudnia 2005 - 17:12
Ale już nie było tego dreszczyku emocji przy spoglądaniu na ekranik - "zesrało się, czy nie?".
tak jest nicun Największą grozą było właśnie to pytanie. Co tam, że zachorowało- dawało się lekarstwo i bł spokój.
Ale sprzątanie... feee....
#29 Napisany 16 lutego 2008 - 11:53
Jesli chodzi o sprzatanie, karmienie i szczepienie. To nie zawracalem sobie glowy takimi bzdurami. Juz po kilku dniach zabawy stwierdzilem, ze mija kolo 20 godzin zanim zwierzaczek padnie z glodu/od choroby. Tak wiec nie mialem problemu, ze musialem wstac o 5 rano, zeby go nakarmic/posprzatac/pobawic sie.
#30 Gość__* Napisany 16 lutego 2008 - 12:31
Też to miałem. Taki żółty, w kształcie domku.Mialem kiedys taki badziew, ten szczyt techniki oferowal "az" 8 zwierzatek do wyboru.
To była świetna sprawa. Cały czas mój zwierzaczek był zadowolony, czysty i nakarmiony