1308 odpowiedzi na ten temat

[Sotaku]

Fabuła na początku nieskładna, bo po intrze nic mi to nie mówiło, ale z czasem się to układa, poszczególni npc zdradzają co nieco, ale nie ma tego za wiele. Mnie pasuje klimat tej gry i że mam wybór, a nie jedna ścieżka i jak czegoś nie umiesz przejść to stoję tak długo, aż się nauczę.

[drAKul]

Święty Jesusie jaka ta gra wielka - 16 h lvl ok. 45 - obecnie waham się czy napaprzać dwoma uchigatanami czy bloodhound gangiem () dwuręcznym - uchigatany są takie szybkie, ale za to bloodhound jak już lutnie to porządnie schodzi pasek życia z przeciwnika. Uchigataną latałem jak diabeł i wpadałem i zawsze zdążyłem te 2-3 szybkie ciosy wprowadzić. 

 

Dla mnie najlepszym miejscem do farmienia był przez długi czas stromhill gdzie było z 5 trolli, zawsze jak mi brakowało tych 5000 exp albo niewiele wiecej to tam szedlem i farmiłem. Ostatnio odkryłem, że można przywoływać jakieś zjawy. 

 

Czy pisałem, już, że gra jest olbrzymia??? Prawie miałem cały Limgrave zwiedzony to nagle czerwona miejscówka Caelid się napatoczyła - poszedłem do jakiegoś kościółka - pokonałem jakiegoś invadera - Noice może trochę tu poekspolruję - trafiłem do jakiejś kopalni, gdzie myślałem że spieprzyłem sobie grę, bo nie było wejścia na górę, a z point of grace w podziemiu nie ma teleportu, Górnicy na moją uchi OP, jak walka z bossem - tyle razy musiałem napieprzać aby padli (dopiero później odkryłem, że jak trzymasz oburącz to w przypadku zborjnych lepiej łamie niż dwie uchi), bo jakimś szalonym biegu doszedłem do wyjścia po drugiej stronie.

 

Drugą taką akcję miałem z Fell Omenem przy wejściu do zamku - wpakowałem się przez przypadek, ale że mialem kilka tysi exp to szkoda mi było je tracić, więc trochę się zawziąłem i po wielu próbach - gdzie każda walka to szaleńczy bieg do exp - ukatrupiłem - przy okazji mi się roundtable hold ujawinił.

 

Ale po akcji z margitem olałem zamek - postanowiłem podpakować - i jak to w ER - czasem jestem śmiercią łamiącym bossów, przy pierwszym starciu, a czasem dostaje w ostro w dupę (crucible knight mnie ładnie wyjaśnił - ale jeszcze do śmiecia wrócę).

 

Ale zmierzam do tego JAKA TA GRA WIELKA - wróciłem na połddnie limgrave - pokonałem tego gościa co zostawił Bloodhounda - i przejechałem przez most i odkryłem weeping peninsula - lokacja prawie tak duża jak limgrave - jezu ja nawet pierwszego dużego bossa nie zabiłem. Duże tego zostało - przeszedłem z 1/3 gry???

[torq314]

Nie

[J3rzman]

Brzmi jakbyś nie znalazł jeszcze wejścia do ...... Także jeszcze bardzo dużo przed Tobą. Zaczyna we mnie wzbierać ochota na kolejne przejście, czy tam raczej próbę przejścia ale przypomnę sobie walkę z tym astralnym gównem czy jak to nazwać to troszkę mi się odechciewa

[ACZ]

 

Duże tego zostało - przeszedłem z 1/3 gry???

Liznąłeś dopiero początek gry.

Spoiler

Żartowałem, nie wiem, nie grałem.

 

[oranje]

Dobrze, że nikt przypadkiem mapy nie wrzucił.

[drAKul]

Zaczynam się trochę bać po Waszych postach. Woroq w coś Ty mnie wrobił? Ja tego nie skończę przez kolejny kwartał

[Woroq]

Kwartał
Gra jest spora, ale jeśli to ma być ostatnia gra w Twoim życiu, to Elden Ring jest idealny

A szczerze, jesteś w okolicach prologu, przed Tobą samo dobro. Dużo dobra. Zazdroszczę, chciałbym zapomnieć i zagrać jeszcze raz

[Danteusz]

Też zacząłem niedawno, coś koło 10 godzin. Będę miał co robić przez najbliższy rok

[drAKul]

Nadal gram - 25 godzin - nadal chcę wiecej - ale coraz więcej widzę rys - już nie będę się pastwił nad fabułą - aczkolwiek odrobinę ruszyła po zasiekaniu Godrick - ten moment w DS był dużo później. Ale narazie zaczyna martwić mnie powtarzalność - nie przeszkadza mi to tak bardzo w przypadku obozowisk i innych obszarów z wrogami, ale jaskinie/lochy/katakumby - oj tu już zaczynam mieć mocne uczucie deja vu - do tego jak za pierwszym razem je przechodziłem to się skradałem - było napięcie - teraz wpieprzam się niczym taran - generalnie w 80% przypadkach wszystko jest martwe zanim zdąży cokolwiek mi zrobić. Czy sub-bossowie tych wszsytkich miejścówek będą się tak przez resztę gry powtarzać - to samo z sub-bossami na overworld bo kolejna walka z Night Cavalry czy tym Kotem co zionie ogień, teraz są takie zwyczajnie. Na razie moje najlepsze walki to zdecydowanie Margit Fell Omen, Ball Bearing Hunter - którego ostro wycheesowałem zatrutymi strzałami oraz smok z agheel lake. Zamek Godricka - kapitalna miejscówka - po przejściu zajrzalem do guide co przegapiłem i zrobiłem    i wróciłem do drugiego podejścia wyczyścić (był nawet drugi ukryty boss). Natomiast sama walka z Godrickiem lewizna - padł za pierwszym razem - a jeszcze okazało się, że mogłem jakąś babkę wysummonować. To już niektóre walki z orłami z mieczem, albo z czarnymi rycerzami bardziej mi się dały we znaki. Dziś rano straciłem w Liurnii 6000 runeów - bo najpierw dałem się zaskoczyć w jakihcś lochach tym małym impom co walczą jak  . Używając windy przy site of grace - zauważyłem dodatkowe pięterko, więc wróciłem windą na górę i hopsia tam no i postanowiłem zeskoczyć nie patrząc gdzie skaczę i wpadłem w przepaść pod windą, która pojechała na górę  . Aaaaa i nie wiem czy to trik ale tak od 10 h jak brakuje mi ok. 5000-10000 runeów do lvl up to walę do stromhill gdzie łązi 5 Trolli - parę minut i 5000 wpada powrót do site of grace przy chatce i dokładam powoli statsy  . Aaaaaa i po raz pierwszy sporo inwestuje w zdrowie - polecam - nawet jak się pomylisz to z dobrym paskiem przetrwasz atak i nadal jesteś w grze. OOOOO i Crucible Knight na stormhill mnie masakruje - drugi raz do niego podeszłem po wzmocnieniu się i parę razy go miałem na deskach, ale brakowało mi zimnej krwi - no cóż, I'll be back later.

[Nyjacz]

Ale narazie zaczyna martwić mnie powtarzalność

Powtarzalność w grach jest całkiem ok, jeżeli pętla rozgrywki jest hipnotyzująca. Tutaj natomiast mamy Zeldę z okrojonym wszystkim oprócz walką. Gdzie nie pójdziemy, to jedyną niespodzianką jest walka. Brakuje zagadek i zabawy światem w jakiś sposób. Rozumiem, że to Solzy, ale ja je wolę w skondensowanej, czyli metroidvaniowej wersji. Tu mamy molocha z ogromnym terenem i wypchanego zawartością, ale różnorodność jest tylko wizualna (poza jaskiniami).

 

Elden Ring to jedyna gra FROM od Demon's Souls, której nie przeszedłem.

[drAKul]

 

Ale narazie zaczyna martwić mnie powtarzalność

Powtarzalność w grach jest całkiem ok, jeżeli pętla rozgrywki jest hipnotyzująca. Tutaj natomiast mamy Zeldę z okrojonym wszystkim oprócz walką. Gdzie nie pójdziemy, to jedyną niespodzianką jest walka. Brakuje zagadek i zabawy światem w jakiś sposób. Rozumiem, że to Solzy, ale ja je wolę w skondensowanej, czyli metroidvaniowej wersji. Tu mamy molocha z ogromnym terenem i wypchanego zawartością, ale różnorodność jest tylko wizualna (poza jaskiniami).

 

Elden Ring to jedyna gra FROM od Demon's Souls, której nie przeszedłem.

 

O to to - ująłeś w słowa moje wrażenie - do tego nagrody za eksplorację są miałkie - większość to jakieś szajsy do craftingu (którego raz użyłem żeby strzały jadowite wyrobić) i pierdołowate bronie - jedyny plus że postać staje się silniejsza, ale to wszystko. Do tego jest dużo pustej przesztrzeni - czasem, jest to nawet fajne, jako odskocznia od rzezi, ale już zaczyna mi się nie chcieć sprawdzać wszystkich zakamarków. W sumie to Soulsowy zamek był chyba narazie highlightem gry. Natomiast na pewno Woroq miał rację - jest to idealna gra żeby wskoczyć coś porobić przez kilkanaście minut -pół godziny i przerwać. Myślałem, że jaja sobie robi (weż tak w D'sS albo w DS graj ), ale tu często i gęsto są sites of grace, a w zamkach/katakumbach itp. są skórty/wrota bezpośrednio do bossa, więc naprawdę można śmiało robić postępy małymi krokami. Grę przejdę i wtedy dam wyrok - ale ja tu widzę na razie grę maks na 9-, a bardziej na 8, ale skoro jeszcze tyle gry przede mną (ostatnio mnie jakaś skrzynia przetransportowała w cholerę i narazie mam tak z 2/3 mapy za mgłą - no ale z opinii forum wynika, że jeszcze dużo tego, więc zakładam, że to nie jest jakieś graniczne site of grace) to jeszcze może będzie jak z Breath of the Wild, która w ostatnich 20 godzinach mnie zmasakrowała i rozłożyła na łopatki.

Ten post był edytowany przez drAKul dnia: 31 października 2023 - 14:17

[drAKul]

Krótki update:

- Mam ok. 60h na liczniku i jestem już mocno znużony ER - jest po prostu zbyt rozlazły - nie ma tu nic motywującego mnie do dalszej gry - questy i wydarzenia w grze są mocno z tyłka - w sensie przyczynowo-skutkowo z perspektywy gracza - bo może fabularnie robią sens ale ciężko stwierdzić bo dostajemy dosłownie okruszki fabuły rzucaneco kilka godzin - zresztą ogólny zarys jest taki sam jak w D'sS's i DS. Generalnie rzuciłbym w kąt jak Nyjacz, ale chcę grę skończyć - nie lubię zostawiać rozmemłanej gry - ale z tego co wyczytałem to zostalo mi dobre 40% gry (jest po Liurni, Caelid i podziemnych rzeczkach - niedługo ruszam na Dragonbarrow a potem na Atlus plataeu). Na pewno gdybym grę ukończył w ok. 50h to byłbym w miarę kontent - czuję się trochę jakbym grał w tzw. ubiraka - mam wrażenie, że gra już pokazała mi z grubsza wszystko co miała do pokazania. Zdecydowanie preferuję porządne dunegoeny.

- Gra na pewno nie jest trudna - do tej pory najtrudniejszy boss to Margit oraz podwójny Gargoyle - a cała reszta pada podczas pierwszej walki. 99% taktyki na bossa roll w jego stronę, napieprzam lekkim atakiem, jak zaczyna mi brakować energii dwa razy powtórz roll by uzupełnić energię i powtórka -do tego wilki, a obecnie Mimic i boss znika zanim zdąży cokolwiek zrobić. Głównie umierałem podczas eksploracji i skoków z konio-kozą oraz okazyjnej nonszalancji/zapomnienia.

Ogólnie nie czuję GOTY - to byłaba gra na mocną 8, ale obecnie to mocne 8- przez zbytnie rozwleczenie. Dodatkowo, rozumiem zarzuty wobec Fify bo nie czuję jakieś niesamowitej różnicy pomiędzy ER a D's'S's oraz DS. 

A najbardziej bekowa akcja to z Radahnem - klimat wielkiej jatki, kilka summonów i ten zafajdany mini konik - beka za design - oczywiście lore' jest - ktoś tam pisał że używa on gravitas, żeby go nie przygnięść - ale wygląda to tak pokracznie - masakra.

Sekiro rozumiem jest krótsze i bardziej konkretne?

Ten post był edytowany przez drAKul dnia: 28 listopada 2023 - 12:11

[Sotaku]

To ja mam zupełnie inaczej, gra dla mnie jest trudna, ale to też moja pierwsza dłuższą styczność z From software, cały design bardzo mi przypadł do gustu i skrawki fabuły mi się podobają. Widzę też różnorodność i gra mi się nie wlecze, ale to może być efekt tego, że gram tylko z kuzynkiem i zawsze czekam na tę sesje.

[Nyjacz]

Sekiro to sztosiwo, 15-25h ostrego grania w proporcjach 65% szablowanka i 35% eksploracji/skradania.

[burnstein]

(...)

Sekiro rozumiem jest krótsze i bardziej konkretne?

 

Sekiro jest na odwrót, to boss rush.

[torq314]

a cała reszta pada podczas pierwszej walki. 99% taktyki na bossa roll w jego stronę, napieprzam lekkim atakiem, jak zaczyna mi brakować energii dwa razy powtórz roll by uzupełnić energię i powtórka

jak w ten sposób padnie Ci malenia i maliketh to znaczy że jesteś pro i powinieneś grać w trudniejsze gry

[oranje]

Ale narazie zaczyna martwić mnie powtarzalność

Powtarzalność w grach jest całkiem ok, jeżeli pętla rozgrywki jest hipnotyzująca. Tutaj natomiast mamy Zeldę z okrojonym wszystkim oprócz walką. Gdzie nie pójdziemy, to jedyną niespodzianką jest walka. Brakuje zagadek i zabawy światem w jakiś sposób. Rozumiem, że to Solzy, ale ja je wolę w skondensowanej, czyli metroidvaniowej wersji. Tu mamy molocha z ogromnym terenem i wypchanego zawartością, ale różnorodność jest tylko wizualna (poza jaskiniami).

Elden Ring to jedyna gra FROM od Demon's Souls, której nie przeszedłem.

Czyli poprawili najgorszy element Zeldy, czyli walkę.

[drAKul]

Jeszcze mam jedno pytanie odnoścnie Sekiro, które mnie i tak intryguje ze względu na tenchu klimat - jak tam jest z savewoaniem? Czy też można wszędzie savewować jak w ER?

[Woroq]

Tak, to działa tak jak we wszystkich grach od From Software.
Gra jest wspaniała, tylko oczko niżej od Bloodborne. Jest też najtrudniejszy, ale to killer

Tylko nie słuchaj Nyiacza, to znacznie dłuższa gra niż to 15-25 godzin o których pisał

[xell]

Tylko nie słuchaj Nyiacza, to znacznie dłuższa gra niż to 15-25 godzin o których pisał

Ty musiałeś 'git gud', Nyjacz urodził się giereczkowym bogiem.

[Nyjacz]

Main Story
29½ Hours

Hltb

No 15 może przesadziłem, ale pomyślałem o tym wczesnym endingu i w sumie to jest przejście gry.

[drAKul]

Dzis ukonczylem Elden Ring po ok. 80 godzinach. Z rzeczy ogolnych:
- w grze zawsze jest boss/miejscr na ktorego Twoj build sie nie sprawdza Malenia 6 walk i po sprawie (zreszta gdyby nie healing to by nie byla taka trudna walka), Maliketh i dobre 70% walk z bossami pierwsze podejscie i po sprawie (uniki w strone bossa, bloodhound fang, spirit ash oraz porzadny vigor) ALE moje top 3 najtrudniejsi bossowie to: 3. Margit (ale juz nie Morgott) - na tym etapie gry nie bylem gotow na cos takiego ledwo dalem rade i to przy wsparciu Rogiera 2. Gargoyles - to juz w ogole masakra Ja + brat D + mimic i dupa blada ponad godzine sie meczylem, az w koncu poszlo - oba sa odporne na miecz, bleed i stagger.1. Elden Beast - konkretnie sam Elden Beast bo Radagon to pipa - No za cholere nie moglem dac rade na dobre 20 kilka prob tylko raz bylem w miare blisko - cholernie ciezka walka ze wzgledu na brak torrenta. Dopiero jak zamienilem talismany na chroniace przed holy + armor dajacy lepsza ochrone pr,ed holy i postawilem defence zamiast jak zawsze dotad offence sie udalo. Do tego jako honourable mention dalbym Crucible Knights. A najtrudniejszy w calej grze przeciwnik to byly wszekie ball bearing Hunters, ktrego dwa razy zabilem lukiem z trucizna jak pipa i ktorych potem omijalen z daleka.
- Gra nabiera rumiencow w ostatnich lokacjach ale uwazam ze jest zwyczajnie za dluga, a eksploracji daleko do tej z BotW. Do Caelid lizalem sciany, ale od atlus to juz gnalem do konca.
- o reszcie z grubsza pisalem - do zarzutow fabularnych dodalbym tez slabo rozpisani NPCs, ktorych motywacji ciezko zrozumiec i side questy ktore zawsze koncza sie zle.A i koncowki sa brechtowe siadasz na tronie i napisy - Great.
- mojulubiony debilizm fsbularny to walka z Gideon All Knowning - gosc rzuca wyzwanie kolesiowi, ktory porozpierniczal prawie wszystkich shardbearers + Malenie i Radahna dwoch najpotezniejszych wojownikow - All-knowing my ass.
- Ogolnie gre bym polecil, bardziej mi sie podobala od Dark Souls, ale mniej od Demons Souls. Ode mnie 8+ i na pewno sprobuje Sekiro, bo wizja konkretnych lokacji, japonskich klimatow shinobi + Soulsow opartych wokol jednego buildu wydaje mi sie jeszcze ciekawsza.

[Sotaku]

Trochę spoilerów, ale wytrzymam, ja wchodzę do atlusa. Na jakim lvl jesteś na końcu?

[drAKul]

150 z hakiem - ale jak pisałem wcześniej, lizałem wszystkie ściany w limgrave, podziemiach, Liurnii oraz Caelid - właśnie od Atlus zacząłem bardziej po łebkach lecieć. Do tego wszystkie remembrance oraz rune szly na bieżąco - więc jak miałem okazję i jakieś 70% lub więcej potrzebnych runeów to używałem ich do levelowania. Przez całą grę oprócz ostatniego bossa używałem zbroi Radahna wraz z medalionem podnoszącym equip load, dopiero na samym końcu trochę podinwestowałem w endurance i styknęło nosić z drugim talismanem co podnosi HP, staminę oraz equip load (ale te ostatnie znacznie mniej). 

 

Aaaaa i zapomniałem napisać, że w polu też się różne sytuacje zdarzały i olewałem niektóre walki - smoki na piechotę np. No i sporo razy zdarzało mi się ginąć wśród mobków, bo za bardzo kozaczyłem.

 

I jeszcze nie do końca mi się podobały rozmieszczenie upgrade'ów - np. długo nie mogłem znaleźć ancient somber stone+3, jak już znalazłem to dosłownie w ciągu godziny miałem jeszcze +4,+5, potem parę godzin przerwy i +6, dosłownie chwilę potem +7,a potem dobre 20 godzin i ciórkiem +8, oraz +9, znów dłuuuuuuugggga przerwa i potem 3 czy 4 egzemplarze ostatniego somber stone w ciągu godziny (potrzebowałem i tak tylko jednego). Co ciekawe ulepszałem też łuk - który z rzadka używałem - i  udało mi się go doprowadzić tylko do +21. Ze spirit ash to samo - zanim znalazłem mimica; korzystąłem z wilków do końca gry nie udało mi się ich ulepszyć powyżej +5, natomiast mimic był +10 dosłownie w 2-3 godziny.

 

A i najlepsze miejsce do farmienia jest przy pierwszym site of grace w moghwyn palace - tam jest cała chmara Albinuraków, którzy padają po 2 ciosach - 1 minuta i masz 20000 runeów.

Ten post był edytowany przez drAKul dnia: 13 grudnia 2023 - 14:18

[Sotaku]

Tak, najpierw nabijałem na wielkich 6 stworach, które dawały po 5k za wszystkie, ale teraz to tylko Moghwyn Palace.

[Woroq]

Drakul, podziwiam 80h godzin, szybko Ci poszło. Ja mam nabite 160h, ale jestem łajzą

Ja nie lubię otwartych światów, ale tutaj czułem się jak prawdziwy odkrywca, a do tego mój ulubiony styl walki. W Zeldzie walka mi nie siedziała, dlatego to Elden Ring to mój open world marzeń

Jestem ciekawy Twojej opinii o Sekiro, tam wszystko jest zwarte, świetnie zaprojektowany świat, no i ten niewybaczający błędów styl walki. Mam olbrzymi sentyment do tej gry. Ale jeśli najbardziej podobał Cię się Demon’s Souls, nie wiem jak będzie. Przy sekiro to jak traktor przy Ferrari, Sekiro jest szybkie i skillowe

Na koniec, uwielbiam symfoniczne tematy z gier FS, tu temat Malenii:

[Sotaku]

Rozmawiałem z kuzynkiem i mówi, że 80 godzin to mega szybki, tym bardziej jeśli piszesz, że przez większość gry lizales ściany.
Ostatnie przejście robił bez duchów i pomocników i wyszło mu ponad 200.

[drAKul]

Lizałem ściany w Limgrave, Liurnia, podziemiach i Caelid. Tutaj w zasadzie jak tylko trafiała mi sie walka to z grubsza raz starałem się wszystko zabić (choć przyznam szczerze nie zawsze się udawało). Atlus i Mountaintop  już na speedzie lecąc tylko tam gdzie grace mnie naprowadza (ewentualnie gdzie jakiś guide napisał że jest coś ciekawego) totalnie olewałem wszelkie podziemia itp,a w przypadku Haligtree to i Moghwyn's Palace to na youtubie sobie włączyłem jak dostać się do Melanii oraz do Mohga bo mobki mnie nie interesowały i już dążyłem do końca. W BotW było podobnie - pierwszą połowę gry to dokładnie, a druga już sprawnie. Pamiętajcie, też że na forum większość gra inaczej ode mnie - platynuje - obczaja wszystko, do tego wszystko stara się robić sama - ja często patrzę w guide'y (chociaż po przejściu jakiegoś etapu żeby nie odkryć za 60 godzin że nie zrobiłem czegoś i dupa) i do tego moje lizanie pewnie jest 60% lizania przez każdego na tym forum. Ja gram by dojść do końcówki i zobaczyć napisy końcowe - w Elden Ring jeszcze chciałem zobaczyć o co chodzi z tą Melanią - ale gdyby mi skopała dupę jak przykładowo Elden Beast albo Gargoyles to bym dał sobie spokój i olał ją. Z nimi musiałem się męczyć, bo nie przeszedłbym gry. Do tego nie jestem graczem eksperymentalnym - jak coś działa to napieprzam tym do końca - nie mam potrzeby sprawdzania wszystkich opcji, uzbrojenia, stylów itp. chyba że wychodzi to mimochodem jak np. w Skyrim. Bez Ashes to myślę że spokojnie ze 20 godzin bym miał więcej od umierania przy bossach.

Ten post był edytowany przez drAKul dnia: 14 grudnia 2023 - 10:20

[torq314]

"Melania" o Malenii to ładne