Sześć godzin grania za mną i dopiero drugi rozdział zrobiłem, więc właściwie świeżo po wyjściu z prologu od razu jest co robić
Wprowadzenie fabularne, postacie i miasto sprawiają beznadziejne pierwsze wrażenie. Shulk & ekipa początkowo też nie robili szału, ale przynajmniej rozpoczynało się jakimś pierdolnięciem i gra się w porównaniu do CX stosunkowo szybko otworzyła. Elma na razie ma charyzmę drewnianego taboretu z wyłamaną nogą, Lin (ocenzurowana dziewczynka) jest jedynym jasnym punktem jak na razie. Już się boję co to będzie jak Nopony czy inne dziwadła zaczną się pojawiać...
Jara mnie za to Frontier Nav. Już na starcie najebane ikonek, róznych widoków, praktycznie nie wytłumaczone o co chodzi - widać, że robione pod geeków Eksploracja, masa bounty i fetch questow to stare dobre Xenoblade, ale farmienie surowców różnymi rodzajami sond to nowość i chętnie się w to wkręcę. Trochę lipa, że czas można zmieniać tylko w określonych miejscach, mam nadzieję że gęsto rozsiany fast travel trochę zrekompensuje tą zmianę.
Walcząc od razu czułem się jak w domu, przy slit edge czy backslash wystarczy nazwa, żeby się domyśleć jakie mają właściwości. Płynna zmiana z giwery na miecz jednym przyciskiem bardzo spoko. Spora ilość klas do wyboru z różnymi zestawami skilli wydaje mi się na pierwszy rzut oka prostsza do ogarnięcia niż ten dziwaczny system łączenia umiejętności między bohaterami z Xeno1.
Jako pierwszą "gildię" wybrałem Pahtfinderów, bo bieganie po świecie i wsadzanie sond do ziemi brzmi bardzo ekscytująco