Już większe prawdopodobieństwo dobrego jest dać grupie szympansów encyklopedię i patrzeć jak sobie nią podcierają tyłki. Może za którymś razem wyciągną coś z tej wiedzy.
Wiedza zdobywana elektronicznie ma to podłoże w rozwoju dziecka, że bardzo często oprócz samej wiedzy, zdolności manualne i skojażeniowe zatrzymują się na podłożu elektronicznym, tzn. możesz naprawdę mieć skill'a w montowaniu obrony w grze strategicznej, lecz nijak będzie to się miało do prawdziwych praktyk dyplomatycznych w momencie kiedy będziesz montował swoje Ja przed obroną pracy magisterskiej. Mimo wszystko bawienie się żołnierzykami rozwija zdolności interpretacji, logicznego, własnej pracy twórczej mózgu dziecka etc., nie kosztem odtwórczej, z góry nakierowanej - przez developera gry, toku myślenia. Chodzi mi o takie mechaniczne przyciskanie klawisza, które przecież nie nauczy indywidualnego zdobywania wiedzy. To jak z egzaminem gdzie liczy się własna interpretacja, a egzaminem gdzie recytujemy ściągi z pamięci. Zupełnie 2 światy. I tak dalej. Dlatego kiedy widzę temat" Czy gry uczą?" uśmiecham się poniekąd, bo nawijacie spiralę, że może i ja czytając ją, dojdę do wniosku że bez problemu mogę pilotować 767, mimo że w życiu w nim nie siedziałem. Po prostu kółko growej adoracji...
Tylko że mnie się wydaje że tu chodzi o coś innego
Bo chodziło o coś inego- tak samo jak z książki od biologii nie nauczysz się kombinacji DNA i klonowania, tak samo z grania nie nauczysz się prowadzić samochodu. To przecież logiczne.
ale możesz np. podszkolić swój angielski.
Hehehe, sztampowy argument, ale coś w tym jest- gdybym nie siedziała w podstawówce i dałnazjum przy grach i nie sprawdzała w słowniku tego, czego nie zrozumiałam prawdopodobnie mój angielski skończyłby się na `łoc jor nejm`i `fak ju`, jak w większości przypadków rówieśników z moich byłych szkół* W konkursach z angielskiego brały najczęście udział osoby, które sporo siedziały przed komputerem/ konsolą, tudzież od dziecka oglądało Cartoon Network UK.
powiedzmy sobie szczerze że nikt nie kupi niemieckiej wersji Obliviona na X360 do podszkolenia się w tym języku
No, raczej kupują to osoby, które nie znają angielskiego, a niemiecki... A akich osób wśród graczy jest raczej niewiele.
Gry nie uczą jako tako. Gry mogą co najwyżej utrwalać albo rozwijać. Nie ma się co oszukiwać, szkoły i po prostu życia się grami nie zastąpi.
Ale nie można też powiedzieć, że gry to tylko odmóżdżenie
*Tak, poziom nauczania języka obcego był raczej tragiczny