Z drugim aktem zeszło trochę dłużej niż z pierwszym. Głównie dlatego, że trzeba było zebrać kostkę, amulet i laskę którą otwiera się przejście do komnaty Duriela. Sama walka okazała się banalna bo miałem maksymalną odporność na zimno. Akurat gdzieś po drodze trafiłem na kapliczkę. Wcześniejsze kilka podejść kończyły się dla mnie bardzo szybko i z marnym skutkiem. Robalowi wystarczyło dosłownie kilka ciosów i już widziałem piękny ekran informujący mnie o mojej śmierci a na ziemi pojawiło się kolejne ciało. Oczywiście razem ze mną kład się mój pomocnik. A dopiero co uzbierałem 16 tysięcy złota żeby go ponownie kupić.Tak jak pisałem wcześniej trochę sobie utrudniłem grę bo cały czas lecę przed siebie, nie wykonuję dodatkowych zadań, nie dodaję punktów (chyba, że broń lub pancerz ich wymaga) ani umiejętności (czekam na pojawienie się lepszych - np. na 12 poziomie możemy dodać 1 punkt do Zeal a kolejny dopiero na 13).
W związku z pojawieniem się w III akcie nastąpiły pewne zmiany w ekwipunku. Wymieniłem berło z którym ganiałem po pustyni na młotek i znalazłem unikatową taczę Umbrall Disc Small Shield. W drugim akcie znalazłem też fajnę talizmany które dodają obrażenia od lodu, ognia, trucizny i elektryczności. Sprawdzają się wyśmienicie. Z Zeal praktycznie każdy przeciwnik zostaje zamrożony lub zatruty. Upierdliwe Fetishe przez to są mniej upierdliwe. Reszta zostaje tak jak jest bo nie mam ochoty zbierać złota ani po kilka czyścić lokacje z potworów. Już się tego naszukałem za dzieciaka. Plan jest taki aby pyknąć sobie Diablo II z dodatkiem na normalu i tyle.
Wspomnieć należąłoby także o tym co pisał Pawlik. Ta graficzka jest ponadczasowa. Gra nie zestarzała się ani trochę i jest dokładnie taka jaką ją zapamiętałem. Obrazki poniżej
Tak jak pisałem w poprzednim poście w tym temacie zabrałem się za Metal Gear Solid na extreme. Gram jednocześnie na PSV i PS3. Miałem się wstrzymać do ukończenia pierwszej płyty ale zdecydowałem się napisać teraz bo niedługo wszystko zapomnę.Założenia są takie, że staram się grać jak najszybiciej, nie zabijać, nie pokazywać się, nie save'ować i nie wykonywać niepotrzebnych akcji. Największą trudnością na extreme jest życie a konkretnie brak RATIONów.Dwa wyskakują zaraz po uwolnieniu Snake przez Meryl. Nosić możemy tylko jeden więc nie mam mowy o chomikowaniu. Walka z Ocelotem poszła dość szybko. Tutaj raczej się z nim bawiłem. Fantastycznie w tym starciu sprawdza się krzyżak. Czołg napsuł mi trochę krwi. Trzeba go było tafić idealnie aż dwa razy co nie zawsze mi wychodziło. To on w dużej mierze doprowadził do kilku nerwowych pojadynków o których za chwilę. Ninja (PS3) tak się włąsnie porobiło, że do walki z Greyem Foxem miałem tyle życia, że musiałem go ubić bez otrzymania choćby jednego ciosu. Pierwsza faza walki jest trudna bo jego kopniak z obrotem zawija po takimi kątami, że aż głowa mała. Na szczęście udało się ją przejśc i wtedy też obiecałem sobie, że już więcej do takiej sytuacji nie dopuszczę (taaaa jasne). Kolejne dwie fazy czyli chowanie się po kątach i cios po zniknięciu to bułka z masłem. Psycho Mantis (PSV) i znowu ta sama akcja. W sensie życia na hita xd. O dziwo szybko udało się go pokonać w obu konsolach chociaż na PS3 były pewne problemy z przełączaniem pada. Po wybraniu drugiego kontrolera musiałem ponownie włączać obsługę analogów bo ta za pierwszym razem nigdy nie działała. I tak oto leżę na ziemi z PSG i mam dwa centymetry życia (PSV i PS3). Sniper Wolf wystarczy jeden strzał aby mnie zabić a na extreme ona nigdy nie pudłuje. Ja muszę ją trafić 6 razy pod rząd. A w planach mam jeszcze Twin Snakes na Gamecuba.
Kolejny tydzień to oczywiście kolejna potyczka w XCOM Enemy Within w multi. Tym razem udało się rozegrać dwa mecze. Mapy to Osada rybacka i Zaułek. Limit 30000. W pierwszej grze kumpel (Snajper, 2xMec, Zwiadowca i Sectoid Commander) miał pozycje na statku a ja (Assault, 2xHeavy, Muton Elite, Heavy Floater) poszedłem sobie w złym kierunku. Jak już wykminiłem ustawienie mapy to okazło się, że kolega podniósł sobie snajpera, ustawił MECa na dachu a Sectiodem zaszedł mnie z boku. Ja wszedłem w jego zasięg (miał Squadsighta - snajper ma zasięg drużyny, 98% na trafienie, praktycznie każdy strzał to śmierć celu). Straciłem Mutona i jednego żołnierza z rakietami, udało mi się wystrzelić jedną rakietę (jak się okazało niecelnie) a gościem z szotgunem obszedłem go od tyłu. Kumple przejął mi żołnierza z rakietnicą, postawił MECa obok snajpera i było po grze.
W drugiej ja dorzuciłem sobie do drużyny snajpera (Assault, Sniper, 2xHeavy i 2xDron) a kumple (MEC, Assault, Exalt, Heavy i Chrysalid) postanowił zaatakować z dachów. Mój sniper już wisiał w powietrzu (pancerz Archanioł) a 2xHeavy i Assault też szli po dachach, drony wysłałem na zwiad alejkami. Drony wyczaił MECa, sniper strzelił do niego i kolega od tej chwili zszedł do budynków. Moje drony go znalazły, otoczyłem go z dachu, sniper zszedł na ziemię. W następnej turze kolega obstawił drzwi i okna od środka a w między czasie Chryzalid znignął od warty mojego Assaulta. W mojej turze wystrzeliłem rakietę, zaatakowałem z LKM a Assault wystrzelił ze strzelby kompozytowej. Moje drony zdechły ale wykonały swoją robotę. Podczas walki zrobiłem dziurę w ścianie więc snajper mógł strzelać przez okno, dziurę i między regałami, oczywiście z 98% skutecznością. W następnej turze kolega popełnił błąd (brakowało mu jednego pola do mojego Assaulta żeby go zaatakować fizycznie i jeszcze obie nie przeładował). Assalt wystrzelił, Heavy wystrzelił, Sniper wystrzelił i okazało się, że koledze został 1 Exalt.
Ostatnią grą w tej wybuchowej mieszance jest Split/Second. Tyle się nasłuchałem jakie to dobre, wypasione a w ogóle to już ścigałek Panie to nie robio i w tej genracji to nie ma w co grać. W dużym skrócie gra się w to jak w Mario Karta czytaj nie jedź pierwszy czekaj na okazję aby załatwić przeciwnika na ostatnim okrążeniu. Jest dużo samochodów, każdy epizod zawiera różne wyścigi (standardowy, unikanie rakiet, ostatni ze stawki odpada, unikanie beczek czy wyścig z czasem). Gra się przyjemnie ale radzę się przygotwać na dużo dawkę farciarskich zachowań AI. Niszczenie przeciwników sprawia frajdę i banan za każdym razem gościł na mej twarzy jak coś dobrze siadło. Uzbieranie paska na maksa i zmiana trasy nie ma sensu w grze solo bo AI i tak zna trasę więc niczego to nie zmienia. Dlatego najlepiej naładować pasek na maksa z później znęcać się nad swoimi przeciwnikami