Fahrenheit (Indigo Prophecy)
#61 Napisany 26 grudnia 2005 - 16:04
Mimo wszystko nie czuje się oszukany, bo po recce Kosa wiedziałem o zje.banych koncowych rozdziałach, grafie na 7 i niskim czasie gry. Mam tylko nadzieję ze David Cage z zespołem Quantic Dream znajdzie innego wydawcę, zatrudni lepszych grafików (koniecznie) i wyda porządną grę na konsole nowej generacji z równie mocarnym klimatem i charyzmatycznymi bohaterami (bez dwóch zdań Carla rządzi), muzą Badalamentiego i z lepszym, bardziej dramatycznym i ludzkim scenariuszem. Przed nim bardzo trudne zadanie, bo zaufanie graczy Fahrenheitem nieco (a może bardzo?) nadwyrężył, ale ja będę go obserwował bacznie. Pozdro szacun.
#62 Napisany 11 stycznia 2006 - 20:02
i tak :
Fabuła : zaczyna się ciekawie ale spodziewałem sie troche bardziej przyziemnej historii a tu takie jazdy _^^_ czarno na białym widać inspiracje matriksem . Jest kilka wpadek fabularnych a niektóre sceny są kiepsko zrealizowane i niezbyt przemyślane . Mimo to gra wciąga i gra się świetnie .
Grafika : brzydka jak noc, monition capture nic tu nie pomógł i wszystko się rusza jak by miało kij w .... spodniach . Ale muzyka, fabuła i klimat skutecznie odwracają uwage od prezencji gry tak, że braki graficzne mi akurat nie przeszkadzały ani trochę .
Sceny Erotyczne : pewnie każdy zacznie czytać tego posta od tego fragmentu a więc nie wiem jaki ma sens pokazywanie seksu w grze, widać tu niekonsekwencję twórców gry - raz, że w dwóch pozostałych scenach wszystkie triki są ocenzurowane tak pod koniec idą na całość .
Że nie wspomnę o bardzo naiwnie przedstawionym wątku miłosnym tych dwojga - Carla ma ekspresowe tempo w zakochiwaniu się ....
Grało się świetnie - kawał porządnej i oryginalnej gry, bardzo odmiennej od dzisiejszych komercyjnych pozycji . Polecam .
8+/10
#63 Napisany 27 stycznia 2006 - 13:16
#64 Gość__* Napisany 27 stycznia 2006 - 14:44
#65 Napisany 27 stycznia 2006 - 19:56
#66 Gość__* Napisany 27 stycznia 2006 - 20:21
Przyznac tez, ze smutkiem musze, ze w Indigo Prophecy oczekiwalem znacznie wiecej nieliniowosci...o co chodzi, pisac nie musze bo wiele osob przede mna juz o tym wspominalo..
tak czy siak IMO gra zasluguje na 9/10, dla wybrednych 8.5
#67 Napisany 29 stycznia 2006 - 23:53
#68 Gość__* Napisany 30 stycznia 2006 - 07:05
#69 Napisany 30 stycznia 2006 - 09:52
#70 Napisany 04 marca 2006 - 17:22
Hmmm ja właśnie gram i szczerze mówiąc oprócz kilku miejscówek to grafikę uważam za całkiem niezłą. Gram na Xboxie,a le nie wiem czy jakoś się ta wersja różni od PS2. natomiast ja jestem zmiażdżony. Genialna gra. Właśnie przeszedłem pogaduszki na strzelnicy i jestem zmiażdżony. Fe-no-me-na-lna gra. Coś jakby Eternal darkness 2 Przynajmniej narazie.Lalalilo a grałeś ? mimo, że po grze mam mieszane uczucia, to nie mogę sobie przypomnieć by coś mi w czasie grania przeszkadzało, irytowało - grałem jak głupi, chcąc poznać fabułe. I własnie dlatego uważam ja w pewien sposób za wyjątkową - mimo kiepksiej grafiki i niektórych rozwiązań potrafi przyciągnąc do siebie tak, że na te wszystkie wady nie zwraca się uwagi .
#71 Napisany 04 marca 2006 - 20:12
Hmmm ja właśnie gram i szczerze mówiąc oprócz kilku miejscówek to grafikę uważam za całkiem niezłą. Gram na Xboxie,a le nie wiem czy jakoś się ta wersja różni od PS2. natomiast ja jestem zmiażdżony. Genialna gra. Właśnie przeszedłem pogaduszki na strzelnicy i jestem zmiażdżony. Fe-no-me-na-lna gra. Coś jakby Eternal darkness 2 Przynajmniej narazie.Lalalilo a grałeś ? mimo, że po grze mam mieszane uczucia, to nie mogę sobie przypomnieć by coś mi w czasie grania przeszkadzało, irytowało - grałem jak głupi, chcąc poznać fabułe. I własnie dlatego uważam ja w pewien sposób za wyjątkową - mimo kiepksiej grafiki i niektórych rozwiązań potrafi przyciągnąc do siebie tak, że na te wszystkie wady nie zwraca się uwagi .
spoko maroko, przejdź całą to zobaczysz o co biega poważnie troche zmarnowany potencjał, a gdyby tak wydłużyli grę o 4-6 h to byłaby pozycją kultową
#72 Napisany 05 marca 2006 - 11:44
#73 Gość__* Napisany 05 marca 2006 - 12:26
#74 Napisany 05 marca 2006 - 17:19
#75 Napisany 05 marca 2006 - 17:44
#76 Napisany 05 marca 2006 - 17:50
#77 Napisany 05 marca 2006 - 20:27
rany nie mogę przejść tej walki... normalnie wymiękam jak spustami trzeba nawalać. Xboxowe chodzą ciężko i trzeba mieć tempo cyborga. grrr.
trzeba miec też wyczucie rytmu - jeśli bedziemy naciskac za szybko to pasek poleci za bardzo do przodu, natomiast jak za wolno to do tyłu i ten czarownik nam wpie***li, z tego co widze jeszcze kilka zwrotów w fabule przed toba Gruby, zobaczymy czy wtedy nie zmienisz zdania co do tej gry 8) a ja chyba zagram w nia po raz drugi
#78 Napisany 05 marca 2006 - 23:39
#79 Napisany 06 marca 2006 - 15:13
#80 Gość__* Napisany 06 marca 2006 - 19:47
#81 Napisany 20 lipca 2006 - 20:48
Klimat i muza rządzą. Mi sie gra barzdo podobała i chyba przejde ją jeszcze raz.
#82 Napisany 21 lipca 2006 - 14:37
#83 Napisany 21 lipca 2006 - 15:37
Jeśli w bonusach mają być wszystkie wstawki co sie macha analogami to widać marnie grałem bo mam tylko niektóre. Poza tym można jakoś dozbierać punkty bonusowe bo wydałem wszystkie a jeszcze pare artów nie kupiłem, jak dam nową grę na starym profilu to mi pisze że utrace savy, wiec nie ryzykuje a jak dam na nowym loginie to tak jakbym zaczynał gre od nowa wiec bez sensu.Kończąc te dyskusje na temat fabuły, chciałbym was zapytać, czy wiecie jak zdobyć 100% w bonusach - mam już dawno wykupione wszystkie arty, filmy i sekwencje, ale nadal mam tylko 80 iles % w bonusach.
#84 Napisany 21 lipca 2006 - 16:26
No własnie Dość padacznie rozwiązali kwestię "nowych sejwów". Ostatnio zacząłem grać od nowa i też bałem się, że stracę sejwa więc założyłem nowy login... Zacząłem grać od początku, ale w bonusach miałem już na starcie 81% i tylko sekwencje "QTE" nie były odblokowane. Nawet chyba punkty bonusowe zbierałem na stare konto o ile się nie mylę. Byłem dość zamulony przez te upały i nie dałem rady rozkminić "o so chosi jakby" (jeszcze bym umarł), ale moze "na trzeźwo" kiedyś przyjażę co i jakjak dam nową grę na starym profilu to mi pisze że utrace savy, wiec nie ryzykuje a jak dam na nowym loginie to tak jakbym zaczynał gre od nowa wiec bez sensu.
#85 Gość__* Napisany 22 lipca 2006 - 15:02
Pomyśl logicznie - jakbyś miał te 100% to gra kończyłaby się wsadzeniem bohatera za kratki na samym początkuDruga sprawa to portret pamięciowy - mimo starań doszedłem do 50-75%, mieliście 100%?
#86 Napisany 22 lipca 2006 - 20:52
#87 Napisany 24 lipca 2006 - 05:13
Jak już pisaliście, gra ma po prostu NIESAMOWITY początek; nie wiadomo o co idzie, jest niesamowitość, jest napięcie; o to chodzi. Gdzieś w połowie ciśnienie niestety spada, ale i tak jest dobrze.
System, na którym zbudowane są sceny akcji, moim zdaniem sprawuje się dobrze i jest dobrze pomyślany. Przecież w tak zwanej grze przygodowej trudno o jakiś megazłożony sposób zręcznościowego rozwiązywania problemów; ten jest prosty, ale moim zdaniem satysfakcjonujący. Przecież tu chodzi przede wszystkim o historię, nie?
Dalej: pomysł równoległego prowadzenia dwóch stron barykady - przestępcy i ścigających go policjantów - jest według mnie mistrzowski. Trzeba prowadzić policjantów delikatnie - żeby do czegoś dochodzili, ale nie za daleko! - a przynajmniej takie wrażenie buduje gra. A już scena, gdy Carla przesłuchuje Lucasa w jego biurze, jest doprawdy DOSKONAŁA: prowadzisz dwie postacie na raz i trzeba to rozegrać z wyczuciem, a motyw ze schizami Lucasa i fakt, że trzeba wpaść na to, żeby przegrywać jego Quick Time Eventy, doprawdy zasługuje na oklaski.
Przyznaję, po realistycznym, napiętym, wręcz brudnym początku fabuła odlatuje trochę w kosmos i z pierwszoligowego thrillera robi się sci-fi niższej klasy, ale uważam, że taki zarzut możnaby wysunąć, gdyby to był film. Wiecie, film - taki z żywymi aktorami. Ale to jednak gra. Gra ma bawić (film zresztą też, ale chodzi mi w tym momencie o trochę co innego) i bawi - ja bawiłem się świetnie. Rozwiązanie historii jest trochę jak teorie spiskowe Philipa K. Dicka, czyli mogące być wręcz uznane za śmieszne, ale w żadnym razie niespójne. Z kosmosu wzięta była tylko scena, w której Łukasz obudził się przefarbowany na blond, a potem znów był czarnowłosy, ale rzeczywiście, jak już ktoś tu pisał, trzeba zrzucić to na karb gonitwy z czasem, kosztami i cięcia gry przez [cenzura] executive producerów. A że nieumarły Lucas zapładnia piękną panią policjantkę? Nie takie rzeczy łykało się w zachodnich filmach i wschodnich grach. Że Lucas to klon Neo, a złe zakończenie to klon Terminatora? Postmodernizm. Wszystko już wymyślili, a dobra mieszanka nie jest zła. Ta nie jest specjalnie głęboka, ale bawi - a bawić właśnie ma za zadanie, bo to gra video. Gra. Video. Jeśli chce się metafizycznej głębi, można sięgnąć po wspomnianego wyżej Dicka albo filozofię.
Potem pisaliście o tym, że gra tak naprawdę wcale nie jest nieliniowa. Ale co to znaczy?... Ma 3 zakończenia - co prawda zależą tylko i wyłącznie od rozegrania ostatniej sceny, ale jednak. Ile gier ma kilka zakończeń? Podpowiem - stosunkowo niewiele. A że we właściwej grze nieliniowość sprowadza się najczęściej do trochę innych dialogów - a czego byście chcieli? Ile musieliby robić grę marzeń, w której mamy dziesiątki możliwych zaplatanek akcji i reakcji? Bo to byłaby niewątpliwie Gra Marzeń. Gra-Utopia. Ale takiego czegoś nie idzie zrobić szybko i za małą kasę. Według mnie tu i tak jest naprawdę udanie. Pomyślcie - co by było, gdyby Fahrenheita wydawało na przykład Konami, a budżet byłby dwa razy większy?
Kończąc, co do zakończeń. O tym a'la Terminator już napisałem - zabawne. "Środkowe", czyli zwycięstwo Oracle, jest najbardziej "realistyczne". Za to to "najlepsze"... "Zdałem" je za pierwszym podejściem i kurka, pomimo idylliczności ma w sobie coś niepokojącego. Ta łąka jest zbyt kolorowa, zbyt cukierkowa; to po prostu n i e m o g ł o się wydarzyć. I ten nieumarły Lucas... Według mnie to jego przed-właściwie-śmiertna wizja. Że uratował Ziemię, a potem jednak umarł, i tak mu się widzi przed grobem. Jednym słowem - urzekające.
I zgadzam się z oceną Grabarza (nie czytam PE); dziewiątka może nieco na wyrost, ale recenzja bez zarzutu. Bo tak, jak napisał: gdyby miał dokładnie opisać wszystko, musiałby zadrukować połowę numeru. Nie skłamał w żadnym momencie, a że nie opisał kosmicznej końcówki - jak zauważyłem, on nie lubi spoilować, co mu się chwali. Jak mówię (piszę) - ocena "obiektywnie rzecz biorąc" jest nieco zawyżona, ale według mnie tak czasem trzeba - żeby więcej ludzi przeżyło tę historię, żeby chłopaki z Quantic Dream zarobili trochę hajsu i żeby David Cage zrobił coś jeszcze lepszego.
A, zapomniałbym: soundtrack jest przepyszny. A w domu pani policjant na wieży jest niesamowita Martina Topley-Bird od Tricky'ego. Tak to się robi.
Ta gra ma duszę.
I n i e c h c ę drugiej części.
#88 Napisany 24 lipca 2006 - 08:49
#89 Napisany 24 lipca 2006 - 09:39
wybacz obcesowość, ale... zwariowałeś? pomijając już kwestię absurdalności kryjącej się w stwierdzeniu "Kojima Europy" (zaraz na myśl przychodzi genialna inaczej seria Amerykański Ninja), chciałbym zauważyć, że David Cage nie jest początkującym artystą, który ma za sobą dopiero jedną, niezwykle udaną, ale komercyjnie spaloną grę. nie wspomnę już o tym, że gdyby był geniuszem, jego gry byłyby nie tylko szerzej znane, ale i, zwyczajnie, lepsze gameplay'owo, jak również fabularnie. fakt, gier za sobą Davide Cage w praktyce ma aż dwie, więc teoretycznie można stwierdzić, że nie rozwinął w całej pełni swego potencjału. teoretycznie... Kojima powalał na kolana od pierwszej gry, podobnie jak Suzuki. nie przeszkadzały mu w tym nawet ograniczone do bólu możliwości NES-a. najważniejsze jest jednak to, że Kojima jest ojcem jednej z najbardziej inspirujących serii gier w ogóle, a David Cage ma na koncie dwie ambitne, ale w ogólnym rozrachunku spartaczone pozycje. nie zasługuje on to, by zestawiać jego nazwisko z nazwiskami największych tej branży.To może być Kojima Europy, dajmy mu jeszcze czas.
jeśli zaś chodzi o IP/F, to jest to IMO gra pozbawiona spójnej fabuły (czytałem, że David Cage pisze krótkie opowiadania sci-fi klasy C albo nawet niżej - to wiele wyjaśnia...), która grzeszy nie tylko brakiem spójności, ale także powielaniem schematów z szeroko pojętego świata popkultury ostatniego 50-lecia. jeśli zaś o tę osławioną muzę chodzi, to owszem, jest świetna, ale to przecież w głównej mierze kawałki bardzo dobrych zespołów - jeśli ją chwalić, to nie dlatego, że David Cage jest geniuszem. koleś po prostu ma dobry gust muzyczny, co nie dziwi tak bardzo, jeśli zwróci się uwagę na fakt, że z zawodu jest on... muzykiem.
na koniec chciałbym dodać, że Omikron też miał ten sam problem, co IP/F - schrzanioną fabułę (i gameplay, ale ten akurat w grach przykuwających klimatem jest, wow!, nieistotny). heh, żeby śmieszniej - w Omikron również najlepsza jest muzyka... jak znam życie, z Heavy Rain będzie tak samo. tak już tworzą ludzie z QD. ;>
pozdro, szacun.
BTW - nie lubię IP/F, ale to nie oznacza jeszcze, że nie dostrzegam zalet tej pozycji.
#90 Napisany 24 lipca 2006 - 11:01
wybacz obcesowość, ale... zwariowałeś? pomijając już kwestię absurdalności kryjącej się w stwierdzeniu "Kojima Europy" (zaraz na myśl przychodzi genialna inaczej seria Amerykański Ninja), chciałbym zauważyć, że David Cage nie jest początkującym artystą, który ma za sobą dopiero jedną, niezwykle udaną, ale komercyjnie spaloną grę. nie wspomnę już o tym, że gdyby był geniuszem, jego gry byłyby nie tylko szerzej znane, ale i, zwyczajnie, lepsze gameplay'owo, jak również fabularnie. fakt, gier za sobą Davide Cage w praktyce ma aż dwie, więc teoretycznie można stwierdzić, że nie rozwinął w całej pełni swego potencjału. teoretycznie... Kojima powalał na kolana od pierwszej gry, podobnie jak Suzuki. nie przeszkadzały mu w tym nawet ograniczone do bólu możliwości NES-a. najważniejsze jest jednak to, że Kojima jest ojcem jednej z najbardziej inspirujących serii gier w ogóle, a David Cage ma na koncie dwie ambitne, ale w ogólnym rozrachunku spartaczone pozycje. nie zasługuje on to, by zestawiać jego nazwisko z nazwiskami największych tej branży.o ile argumenty phunckY'ego zdołały przekonać mnie do jego poglądów (tylko ten postmodernizm jakoś tak mi tam nie pasuje), tak Twoje, Gnato, nie.
To może być Kojima Europy, dajmy mu jeszcze czas.
Szanuję Twoje poglądy i również jestem fanem Kojimy. Co do porównania, chętnie je sprecyzuje i wyjaśnię. Branża gier video jest dzisiaj mocno skostniała, głównie przez strach finansowej klapy. Powielane są schematy sprzed wielu lat i mało kto decyduje się je łamać. Prywatnie uważam Japonię za żródło większości dobrych gier, które potrafią promować nowe pomysły i trendy. Tak robi Wielki Kojima . Europa to trochę inny świat i inne realia. I tak jak Wielki Kojima stworzył (z wielkim wkładem innych) Psycho Mantisa czytającego kartę pamięci i poruszającego padem siłą woli, tak My mamy Cage'a który
zaproponował walkę ze stresem, wykonywanie czynności poprzez proste ruchy gałek (otwieranie szafek) i wiele innych, ciekawych pomysłów. To właśnie nowatorstwo było bazą porównawczą z Kojimą. A po Heavy Rain moze będzie lepiej. "Nasz Kojima" w mojej głowie nigdy nie uzurpował sobie miejsca obok Wielkiego Ojca MGSów, nie bój się. Twój idol jest również i moim Mentorem i obroni się sam. Myślę też, że nie obraził by się przez porównanie Cage'a do Niego. Chłopaki idą w dobrą stronę, każdy w swoich realiach i zdolnościach. Amen.