Dlaczego, znudziła Ci się gierka? Pamiętaj, że nie wolno na tym forum źle o niej mówić.
Co ostatnio skończyłem/skończyłam?
#8731 Napisany 26 lutego 2019 - 20:26
#8732 Napisany 26 lutego 2019 - 20:51
Dlaczego, znudziła Ci się gierka? Pamiętaj, że nie wolno na tym forum źle o niej mówić.
Spoiler z końca gry.
#8733 Napisany 26 lutego 2019 - 20:51
#8734 Napisany 26 lutego 2019 - 23:16
#8735 Napisany 02 marca 2019 - 00:58
Grę bardzo ratuje klimat i piękne widoczki. W perspektywie całej gry, spadków FPS wiele nie było i ani razu nie przeszkodziło w samej walce. Animacja postaci jest tragiczna i w połączeniu z dość słabym voice acting, tworzy to wielce odstraszające kombo.
Ale jak już jest się samemu, jest ciemno, zastanawiasz się czy ostatnie matsy zużyć na apteczki czy filtr a może jednak pójść w amunicję.. Nie mam tutaj żadnych negatywnych odczuć. Grałem na hard ale nie czułem żeby było jakoś mocno wymagające, zarówno pod kątem walki jak i zdobywanych itemsow, chociaż momenty z prawie pustymi magazynami co jakiś czas gościły. Trochę żal końcówka pod kątem przeciwników. Jeden taki jakby był to spoko, ale biegał tam stado.. Nie będę mówił czego i tak lipa trochę.
Jak ktoś grał w poprzednie części Metro i mu się podobało, powinien to ograć jak stanieje, pełna cena raczej nie adekwatna do tego co gra oferuje. Jak ktoś fanem nie jest i chce tylko zobaczyć czy ładnie wygląda, to niech czeka na jeszcze tańsza ofertę.
Ocen się nie podejmuje, ja jestem zadowolony ale pod żadnym wrażeniem większym nie jestem
#8736 Napisany 02 marca 2019 - 17:09
MM11. Wstyd mi, że kiedykolwiek wątpiłem w tę gierkę, ale wtedy jeszcze nie wiedziałem że z Capcomu znowu się zrobił Capgod.
Twórcy podeszli z należytym szacunkiem do Blue Bombera i każdy, komu się podobały klasyczne MM powinien się od razu odnaleźć w jedenastce. Dodany gimmick w postaci spowalniania czasu/podpowerowania bustera nadaje gierce własnego charakteru, szczególnie walki z szefkami są mocno dookoła tego obudowane.
Poza tym, że do wyboru mamy aż cztery poziomy trudności, to początkujący będą mogą nadużywać itemów. Sklepik jest dopakowany w 'oszukańcze' powerupy. Za zebrane śrubki można kupić oszukańcze auto-ładowanie bustera, więcej paska dual gear, anty-ślizgające się buty i oczywiście zużywalne e-tanki czy życia.
Masochistom z kolei polecam tryb Superhero, w którym po każdym zgonie zaczynamy od początku planszy, nie ma odnawiania życia ani broni i każdy przeciwnik jest na maksa gąbczasty (o śrubkach oczywiście też możecie zapomnieć). Próbowałem się na planszy Block Mana (tej z demka) i mam ją całą wyrytą na pamięć, ale ciągle mnie druga faza bosska przerasta.
Do masterowania jest sporo, bo oprócz 'ściany' aczików MM11 jest dopakowany w dodatkowe wyzwania: boss rush, speedrun czy bardziej kreatywne "przechodź plansze strzelając jak najmniej" albo "skacząc jak najmniej" z rankingami online.
Od Mega-fana 8,5/10 dla Megamana. Oby to nie był jednorazowy wybryk, seria X zasługuje na równie dobry sequel.
#8737 Napisany 03 marca 2019 - 23:56
Skończyłem Brothers A Tale of Two Sons na PS4
Wiem że gra ma na karku ponad 4 lata i pewnie wszyscy ograli, ale jak będę znowu miał chwilę to ogram jeszcze raz.
Recenzji nie będzie bo jestem słaby jednak warto bym opisał co mnie najbardziej urzekło w grze.
Muzyka tak buduje klimat i na porządnym audio lub dobrych słuchawkach urywa tyłek.
Sama grafika ma ciekawą kreskę, która starzeje się wolniej i ma to coś w sobie, jest ładnie ale szkoda że nie ma tu HDR-a, ta gra świateł dzięki temu zyskała by bardzo wiele.
Sama fabuła ciekawa i trzyma gracza za jaja do końca, czasem trafimy na zagadki, które w tym tytule stoją na niskim poziomie choć w jednym momencie zaciąłem się i dopiero po kilku minutach fabuła została popchana dalej.(a było to przez sterowanie jakie jest w grze)
Sterowanie ciekawie rozwiązane bo sterujemy dwoma bohaterami jednocześnie a nasz mózg zaczyna świrować kiedy prawą gałką sterujemy lewą postać a lewą prawą postać.
Spodobał mi się ten pomysł, ale czasem nie jest to mega precyzyjnie.
Na zakończenie wspomnę że gra dosyć krótką więc nie zdążymy się znużyć tym tytułem, ale sama muzyka zostanie długo w głowie.
Polecam wylądować tu.
http://nikogoforum.p...czek/?p=1953400
Ten post był edytowany przez Tynio dnia: 03 marca 2019 - 23:59
#8738 Napisany 10 marca 2019 - 12:00
#8739 Napisany 13 marca 2019 - 09:16
Wczoraj ostatecznie zakończyła się moja przygoda z RDR2. Po epilogu jeszcze sobie pozwiedzałem zachodnią cześć mapki (swoją drogą piękną, chyba podobała mi się jeszcze bardziej niż standardowe tereny), niby miałem do zrobienia jeszcze jakieś bounty i jeden wieloetapowy quest z panem pisarzem, ale już mi sie nie chciało latać i kombinować, żeby się kolejne etapy aktywowały, a miejsce na dysku trzeba było zrobić, bo Diwiżyn płakał, że mu za mało. See You Space Cowboy, było fajnie.
#8740 Napisany 13 marca 2019 - 10:38
Skończyłem w poniedziałek
Miałem wrażenie, że sama gra dosyć krótka bo przejście zajęło mi jakieś 30-35h
Nie łapałem wszystkich Pokemonów wiec co jakiś czas sobie odpalę by pozwiedzać i dorwać brakujące poki.
#8741 Napisany 19 marca 2019 - 14:36
Ostatni Boss trochę zawód ale nie o to chodzi. Gierka bardzo dobra, polecam każdemu fanowi Soulsow. Mocne 8.
#8742 Napisany 31 marca 2019 - 21:02
#8743 Napisany 31 marca 2019 - 21:04
#8745 Napisany 02 kwietnia 2019 - 16:02
Phoenix Wright: Spirit of Justice
Wyśmienicie się bawił
Ostatnia (przynajmniej z głównych, a i tak mam nadzieję, że nie w ogóle ) odsłona przygód sympatycznej grupy adwokatów (i prokuratorów) jest tak naprawdę drugą częścią Dual Destinies i główną postacią jest Apollo Justice. Dowiadujemy się bardzo wiele o jego pochodzeniu i szczerze - jest to wcale ciekawa historia. Jak zwykle rozwija się od początku - przeplatana mniej ważnymi, ale też ciekawymi sprawami - aby swą kulminację mieć w 5. epizodzie, który jest
(spoiler nie fabularny, ale gameplayowy)
Skoro już o gameplayu mowa, to dochodzą tzw. Insighty, czyli oglądanie ostatnich chwil zmarłego i analizowanie ich pod kątem sprzeczności z zeznaniami/interpretacjami - naturalne rozwinięcie tego, co do tej pory było w serii, a że trochę dziwne? Cóż, akcja dzieję się głównie w takim pewnym śmiesznym kraju, gdzie to u nich "normalne" (jak i inne nienormalne rzeczy).
Jak już nie raz wspominałem, AA to jedna z moich najulubieńszych serii giereczkowych, i SoJ nie zawodzi. Jest lepsza niż DD i w mojej ocenie trzyma poziom najlepszych części - czyli oryginalnej trylogii, choć w sumie AJ i ME też mi się bardzo podobały.
Generalnie bardzo polecam, choć chyba nie mam komu - każdy fan AA i tak zagra, nie-fan nie ma sensu, by zaczynał od dupy strony.
A propos:
#pozdrodlakumatych
9.1/10
#8746 Napisany 09 kwietnia 2019 - 16:35
W przerwach od Metro Exodus dałem radę skończyć Metro Last Light
#8747 Napisany 10 kwietnia 2019 - 07:55
#8748 Napisany 14 kwietnia 2019 - 21:33
2 razy w ciągu weekendu skończyłem Ratcheta i jego metalowego kumpla, grało się zajebiście, w końcu mogę powiedzieć że sobie odpocząłem i faktycznie się zrelaksowałem przy gierce. Chyba lamusieję z wiekiem, czas odłożyć trudne gierki i wytaplać się w causalowym gównie
#8749 Napisany 19 kwietnia 2019 - 15:17
#8750 Napisany 19 kwietnia 2019 - 19:22
#8751 Napisany 19 kwietnia 2019 - 19:43
Wy to w każde zdanie musicie teraz wciskać to Sekiro
#8752 Napisany 20 kwietnia 2019 - 04:20
Enter the Matrix. Dla niektórych crap na licencji, a dla mnie giereczka na pełnym kozaku - tak było ponad 15 lat temu i po dzisiejszym ostrym szarpaniu stwierdzam, że nic się w tym temacie nie zmieniło. Nie tak dawno odświeżałem też pierwszego Max Payne'a i o ile Maksio według mnie kompletnie nie przetrwał próby czasu zanudzając mnie na śmierć już po godzinie grania, tak EtM gameplay'owo wciąż świetnie się trzyma. Może to dlatego, że rozgrywka jest bardziej zróżnicowana a może po prostu bardziej dopracowana enyłej udało się najważniejsze: wiele akcji z filmów faktycznie można w tej grze odtworzyć i wszystkie sprawiają ogromną frajdę. Szeroki rozkrok i prucie z dwóch dymiących pistoletów (zajebiście wyglądająca łuna powietrza ciągnąca się za pociskami) , bieganie po ścianach, akrobatyczne unikanie pocisków w slow-motion, błyskawiczne combosy sprowadzające przeciwników do parteru czy chociażby efektowny skok w powietrze zakończony szpagatem na mordach dwóch przeciwników jednocześnie (a'la Trinity). Chwyty, przechwyty, łączenie ciosów z użyciem rąk i nóg, blokowanie, kontry i płynne przechodzenie z uderzeń kończynami w zalewanie przeciwników gradem ołowiu - ktoś tu naprawdę się postarał, żeby walka się nie nudziła. Animacje rozbrajania przeciwników nawet dzisiaj wyglądają fajnie (np. piącha w pysk z zaskoczenia, przerzucenie typa przez ramię z jednoczesnym wyrwaniem mu broni i władowaniem krótkiej serii w głowę ). A to wszystko w akompaniamencie muzyki prosto z trylogii, tak że klimat jak się patrzy.
Pozostaje żałować, że masa innych elementów mocno kuleje. Lokacje (między innymi poczta, lotnisko, ścieki czy elektrownia) są brzydkie, sterylne i nudne jak cholera. Dominują zielono-szaro-sraczkowate barwy. Częste bugi i glitche w połączeniu z dosyć wysokim poziomem trudności (na hardzie wystarczy jedna seria z karabinu i gryziesz glebę, na normalu nie jest dużo lepiej) czynią rozgrywkę momentami frustrującą. Checkpointów jak na lekarstwo, a na dodatek w niektórych etapach występują przepaście do których łatwo wlecieć (zwłaszcza paradując po ścianie w celu uniknięcia pocisków) - gościa, który uznał, że to dobry pomysł aby wstawić tu okazjonalne elementy platformowe z miejsca bym powiesił za jaja. Jazda samochodem to też niezła katorga, o tyle dobrze że te sekwencje można policzyć na palcach jednej ręki, a dla przeciwwagi mamy świetne, mocno filmowe etapy "ucieczkowe" przed agentami Matrixa. Czas gry? Jak widać poniżej, dupska nie urywa. Bohaterzy mają trochę inne ścieżki, walczą np. z innymi bossami, ale mnóstwo lokacji i tak się powtarza, w dodatku system walki Ghosta i Niobe praktycznie niczym się nie różni, więc zachęta aby po przejściu gry zacząć przygodę ponownie jest średnia.
Ogólnie uważam, że walka (jakby nie patrzeć najważniejsza rzecz) jest na tyle dobra, że można przymknąć oko na pozostałe elementy i spędzić przy tej grze kilka naprawdę przyjemnych godzin. No i na deser po skończeniu trybu przygodowego można się pobawić w hacking. Tutaj chylę czoła przed kreatywnością twórców, bo zamiast oddać nam do dyspozycji oklepaną sekcję bonusów... trzeba najpierw wcielić się w "hakera" i samemu sobie te bonusy odblokować ten tryb to swoista mini-gierka tekstowa polegająca na odkrywaniu kolejnych komend, szukaniu haseł i łamaniu zabezpieczeń. W nagrodę czekają ciekawe grafiki, pliki z muzyką, przy odrobinie kombinowania można uzyskać miecz samurajski, a nawet odblokować multiplayer (!). Zdobycie wszystkiego zajęło mi około godzinki, warto się w to pobawić chociażby po to, żeby "dodzwonić się" do Neo albo wymienić się mailami z Trinity
Ten post był edytowany przez Kazuo dnia: 20 kwietnia 2019 - 04:24
#8753 Napisany 22 kwietnia 2019 - 21:50
Może i jakimś wielkim fanem Tomb Raidera nie jestem, ale i tak bardzo lubię tę serię, dlatego postanowiłem sobie, że wcześniej czy później ukończę wszystkie części. 1,2,3, TAoD, Legend, Anniversary, Underworld, reboot, RotTR i SotTR skończone już dawno temu, a więc zostały mi już tylko Chronicles oraz Revelations... odwlekałem ten dzień jak tylko mogłem, ale wiedziałem, że przeznaczenie i tak mnie w końcu dopadnie. W paszczy konsoli zakręciła się płytka z piątą częścią serii.
I nie ma co ukrywać, to prawdopodobnie najgorszy Tomb Raider w jakiego grałem, chyba nawet gorszy od Angel of Darkness, który też był totalnym średniakiem, ale nawet on miał parę lepszych momentów. A tu? Ciężko mi wymienić choćby jedną dobrze zrobioną rzecz. Sterowanie oraz praca kamery to dramat. Że niby to stara część wykonana w klasycznym stylu i można to usprawiedliwić? Biorąc pod uwagę, że to już piąta odsłona to nie można. Walka ssie, roi się tu od bugów, a zagadki czy elementy platformowe pozostawiają wiele do życzenia. Niemal na każdym levelu można się zaciąć na maxa, albo przez fatalny game design (bo półka na którą trzeba właśnie wskoczyć jest totalnie niewidoczna przez dziwne ustawienie kamery), albo przez to, że twórcy wymyślili sobie jakiś totalnie z dupy mechanizm rozgrywki, który nie został ani razu wcześniej przedstawiony (tutorial to żart), a gracz nawet nie wie, że można coś takiego zrobić. Ewentualnie dostajesz w łapy kilka przypadkowych przedmiotów (widły i gumkę recepturkę) i kombinuj gdzie je wykorzystać. Nie będę już nawet wspominał ile razy z martwego przeciwnika wyskoczył key-item, którego nie zauważyłem, bo... po prostu wtopił się w teksturę podłoża (wszystko jest rozpikselowane, o podobnej kolorystyce i zwyczajnie się ze sobą zlewa). Sprawia to, że gra, która normalnie powinna zająć 8 godzin w rzeczywistości zajmuje ich 2 razy tyle, bo gracz zmuszony jest do biegania jak debil w kółko i szukania rozwiązania, które ma cały czas pod nosem... ale o tym nie wie, bo gra ma na niego wyjebane.
Teraz jak na to patrzę to widzę, że Eidos robił z Tomb Raiderem dokładnie to samo co teraz Ubisoft z Assassin's Creed - co roku kolejna gra z serii, niekoniecznie lepsza od poprzedniej. Nic dziwnego, że przy okazji Chronicles gracze byli już po prostu przejedzeni przygodami Lary, a developer zwyczajnie się wypalił. Wyraźnie widać to też po lokacjach, które są ch*jowe na maxa. Rzym jest brzydki, nudny i totalnie nielogiczny. Wydawać by się mogło, że takie koloseum zostało przewałkowane przez badaczy wzdłuż i wszerz, ale jednak nie, okazuje się, że pominęli kilka cennych artefaktów oraz strzelających laserami z oczu posągów Kolejne etapy mające miejsce na rosyjskim okręcie podwodnym są jeszcze gorsze: ciemne, klaustrofobiczne i liniowe na maxa. Ostatnia lokacja umiejscowiona w budynku jakiejś korporacji (Electronic Arts?), w którym Lara śmiga w lateksowym wdzianku, omija lasery i zdejmuje przeciwników za pomocą celowniczka snajperskiego bardzo dobitnie pokazuje, że sami twórcy zapomnieli o co w ogóle chodzi w tej serii? Jakieś kozackie starożytne grobowce? Zaawansowane łamigłówki? Uczucie totalnego osamotnienia i odizolowania? Zdarza się, ale rzadko, BARDZO rzadko. W zasadzie jedyną udaną lokacją jest nawiedzona wyspa, chociaż przez chwilę można poczuć, że faktycznie gra się w Tomb Raidera.
Koniec końców cieszę się, że mam tę przygodę za sobą. Grywalności tu nie stwierdziłem i całe szczęście, że Core Design poszło do piachu, a marka przeszła w ręce chłopaków z Crystal Dynamics (chociaż po SotTR mam wrażenie, że i oni już się wypalili). Teraz jeszcze rozwalę czwóreczkę i na jakiś czas mam dosyć cycatej Lary.
#8754 Napisany 22 kwietnia 2019 - 21:59
#8755 Napisany 23 kwietnia 2019 - 00:16
The Great Ace Attorney - kończy się niemałym cliffhangerem, więc rozumiem rozczarowanie niektórych fanów, ale osobiście bawiłem się przednio (jak z każdym Ace Attorney, może poza Apollo Justice). Solidne 8/10. # #królkonsol #Capgod
Ten post był edytowany przez Tawotnica dnia: 23 kwietnia 2019 - 00:18
#8756 Napisany 23 kwietnia 2019 - 07:07
#8757 Napisany 23 kwietnia 2019 - 22:10
4 jest swietna.
Wiem, czytałem sporo opinii że Revelations wróciło do korzeni i obok pierwszej części to najczystszy i najlepszy Tomb Raider. Tak czy inaczej na pewno będzie lepszy od Chronicles, ja yebie co oni zrobili z tą grą i dlaczego ja w to grałem do samego końca
#8758 Napisany 25 kwietnia 2019 - 21:25
STAR WARS BOUNTY HUNTER JANGO FETT - dekadę temu gra napsuła mi krwi jak mało która - tragiczny system celowania, system "żyć" zamiast klasycznych checkpoint'ów i kilka kiepsko przemyślanych momentów. Czasem nie wiemy gdzie iść albo giniemy co chwila bo przeciwnik miota w nas rakiety a nas dzielny łowca ma 5 sekundową sekwencję wstawania, gdy mocno oberwie. Tej nie sposób przerwać i jak oberwie taką rakietą to zanim wstanie to druga zdąży nadlecieć i dokończyć dzieła - taka giereczka
Jak wygląda port z ps2 na ps4? Nie zmieniło się nic, przez te lata stałem się chyba bardziej cierpliwy, pomocny okazał się też youtube, gdzie krok po kroku jest pokazane, gdzie iść - normalnie bym nie wpadł na pewne rozwiązania w grze np. trzeba przebijać się pod jakimś kiblem i kanalizacją a droga do niej wiedzie poprzez ukryte wejście z tyłu głównego wejścia, gdzie na logikę przemy do przodu.
Czasem trzeba też po prostu wybić wszystkich przeciwników - na szczęście strzelanie jest dosyć przyjemne - wrogów często biega i kilkunastu, wali się do nich z dwóch eleganckich blasterów jak w Epizodzie drugim. Wspomniany system celowania jest tak kiepski i beznadziejnie irytujący, że jak się do niego przyzwyczaimy to pozostaje tylko żałosnym utrudnieniem. Są też inne bronie ale nie sprawdzają się w walce, taki miotacz ognia naraża nas na zebranie sporych obrażeń, czasem warto pocisnąć rakietę z plecaka i tyle.
Dla fana sporym wynagrodzeniem trudów jest też fabuła - kontynuuje wątki z komiksu o młodym Jango, jest też finałem jego vendetty przeciwko zdrajcy Mandalorian i zabójcy jego mentora. Poznajemy też jego uroczą pośredniczkę pracy - Toydriankę, która namawia go w czasie gry do znalezienia przyzwoitej partnerki. Oś fabuły toczy się wokół handlu ciężkimi narkotykami i kultu Mrocznych Jedi, którym przewodzi była uczennica Hrabiego Dooku. To w grze właśnie dowiadujemy się jak Jango poznał Zam Vessel, pozyskał statek Slave I i pozyskał kontrakt na bycie dawcą genotypu armii klonów. Kilka razy też co ciekawe przyjdzie nam zabijać również lojalnych żołnierzy republiki jak i cywilnych stróżów z więzienia. Jango jest tu ładnie rozpisaną postacią, zawodowcem ze sporą dozą etyki, przejawiającym czasem uczucia i emocje. Jak na tak przeciętnie gameplajowo grę scenariusz to poziom celujący - aż chciałbym tą historię prześledzić na kartach komiksów albo książki.
Nie polecam, ale czuję spory sentyment i jako fan jestem zadowolony, da się w to gra po upływie tylu lat, gra się znośnie i tylko momentami można się podenerwować. Nawet grafika ujdzie, wali się i strzela jak do kaczek co daje chorą satysfakcję.
#8759 Napisany 25 kwietnia 2019 - 22:04
Jak wygląda port z ps2 na ps4? Nie zmieniło się nic, przez te lata stałem się chyba bardziej cierpliwy, pomocny okazał się też youtube, gdzie krok po kroku jest pokazane, gdzie iść - normalnie bym nie wpadł na pewne rozwiązania w grze np. trzeba przebijać się pod jakimś kiblem i kanalizacją a droga do niej wiedzie poprzez ukryte wejście z tyłu głównego wejścia, gdzie na logikę przemy do przodu.
To jest właśnie to co mnie wkurza w starych grach. Wielu graczy burzy się, że obecne gry za bardzo prowadzą za rączkę i w sumie podpisuję się pod tym, bo jest tu sporo racji, ale łatwo zapomnieć, że kiedyś przegięcie następowało w drugą stronę. Te ukryte przejścia o których piszesz czy niektóre łamigłówki, których rozwiązanie ma sens wyłącznie w głowach ich projektantów w TR: Chronicles zdarzało mi się nieraz, że bez problemu znalazłem wszystkie sekretne itemy, natomiast za cholerę nie potrafiłem odkryć najbardziej wydawałoby się oczywistego - przejścia prowadzącego do końca etapu... a "wystarczyło" przecież strzelić w pieprzoną kratkę od szybu wentylacyjnego i się przez nią wcisnąć. To, że była to jedyna zniszczalna kratka na cały level (w inne mogłeś strzelać i nic się z nimi nie działo, co automatycznie sprowadzało do wniosku, że to zwykła tekstura, którą nie ma sensu zawracać sobie gitary), to już tyci detal.
#8760 Napisany 02 maja 2019 - 00:19
Dziękuję, dobranoc.
Miło było sobie odświeżyć tę gierkę. Nie obyło się bez kilku faux pas. Zapomniałem o zebraniu mózgu, oka i serca w III akcie a miałem tylko waypoint do Travincal . Zapomniałem o zniszczeniu kamienia w IV ale za to w V zrobiłem już wszystko idealnie. V akt króciutki. W zasadzie śmignąłem go dziś po meczu. Uzbrojenia nie miałem wybitnego. Korbacz, Steelclash Kite Shield, hełm, żółte rękawice, żółty pas i zwykłe buty. I jeszcze miałem buławę z 33% na crushing blow. Bardzo pomocna broń Pytacie o skillsy? Nie? Ale i tak wam opowiem.30 poziom wbity a drzewko miałem takie:
Ten post był edytowany przez Spuczan dnia: 02 maja 2019 - 00:20